Reklama dźwignia handlu…
Dlaczego producenci żywności wmawiają Ci, że krem
czekoladowy albo słodkie płatki pszenne są idealnym śniadaniem dla twojego
dziecka? Czemu dajemy się nabrać, że ten serek nie inny sprawi, ze twoje
dziecko będzie miało zdrowe i mocne kości? Czemu dajemy dzieciom batonik pełny
mleka zamiast dać mu produkt prawdziwie mleczny? Dlaczego kupujecie akurat ten
doskonały dla dzieci drogi sok
marchwiowy a nie inny?
Wszystko z powodu reklamy, pięknych opakowań, dodatku gadżetów
i mądrych haseł reklamowych głoszących, że płatki „tona cukru” zawierają wapń i
witaminy.
Na temat kuleczek czekoladowych pisałam już w artykule http://dietetykrodzinny.blogspot.com/2015/01/tradycja-kontra-nowoczesnosc.html
. Średnia porcja tego produktu zawiera
aż 40g cukru (sacharozy) to aż 8 łyżeczek cukru! A przecież to dopiero
śniadanie!
Dziś chciałabym poruszyć temat jakże zdrowego, wspaniałego
soku marchwiowego wiodącego producenta.
Podczas praktyk z pediatrii przekonałam się, że główną
przyczyną ok. 80% przypadków hospitalizacji małych pacjentów były zaparcia.
Wystarczy odrobina wiedzy z zakresu dietetyki aby od razu znaleźć ich
przyczynę. Zbierając wywiad najczęściej słyszałam od rodziców mniej więcej
takie jadłospisy:
Śniadanie: płatki czekoladowe na mleku
II Śniadanie: drożdżówka/batonik/pączek/ słodki jogurt/a do
picia jakże zdrowy sok marchwiowy
Obiad: dziecko nie chce jeść zupy/dziecko je obiad w
szkole/przedszkolu/ frytki i Hamburger/panierowany kurczak i ziemniaki
Podwieczorek: banan/serek czekoladowy/serek „mocne kości”/batonik/chipsy/
Kolacja: kanapki z chleba pszennego/bułka pszenna z kremem
czekoladowym/ kulki czekoladowe na mleku/ parówki itd.
Przy takim jadłospisie obfitującym w produkty o działaniu
zapierającym nie można się dziwić, że dziecko trafiło do szpitala. W
jadłospisach dzieci które spotkałam na oddziale były śladowe ilości: warzyw,
owoców, ryb, gruboziarnistych produktów zbożowych, mleka i przetworów mlecznych,
dobrego gatunku mięs. Za to dieta dzieci obfitowała w gotowe, przetworzone
produkty, masy soli, cukru i tłuszczy trans.
Ile razy zwracałam
uwagę rodzicom, aby dzieci spożywały ograniczone ilości soków owocowych i
zaspokajały pragnienie za pomocą wody. Zalecam: nie więcej jak szklanka soku dziennie (200 ml), a tymczasem
widziałam jak dzieci pochłaniają sok marchewkowy litrami i są leczone z powodu
zaparć. Marchew ma działanie zapierające (zapiera pektyny, które wiążą wodę).
Nasze babcie wiedziały, że najlepszym lekiem dla maluszka cierpiącego na
biegunkę jest tzw. Zupa marchwianka.
Podobnie jak marchew
zapierająco działają: ryż, banany, dynia, ziemniaki – produkty te są doskonałe
jeśli dziecko cierpi na biegunki, lecz w każdy innym przypadki nie powinny wszystkie
jednocześnie stanowić podstawy diety. Dzieci spożywające takie jadłospisy były
tak zapchane, że przez ponad 2 tygodnie nie mogły udać się za potrzebą. Miały
boleśnie napięte i wzdęte brzuszki. Z powodu jelit zapchanych masami kałowymi
dzieci często były zatrute toksynami (które w fizjologicznych warunkach powinny
być wydalone z kałem). Nie rzadko zdarzało mi się słyszeć od lekarek
kolokwialne „dziecko zapchane kupą aż po gardło”.
Po co narażać dziecko na takie nieprzyjemności – zdrowa,
zbilansowana i urozmaicona dieta pozwoli uniknąć takich problemów. Czy nie
lepiej w przypadku (oczywiście krótkotrwałych, bo każde przewlekające się
zaparcie wymaga skontaktowania się z lekarzem) problemów z zaparciami wystarczy
podać dziecku kilka suszonych śliwek. Tak niewiele wystarczy, aby uchronić
dziecko przed przyjmowaniem leków przeczyszczających, lewatywami i długimi
pobytami w szpitalu.
Moi kochani pamiętajcie
normą jest aby dziecko oddawało od 3 stolców dziennie do 1 na 3 dni. Jeśli
dziecko wypróżnia się częściej lub rzadziej skontaktujcie się z lekarzem.
Lepiej zapobiegać niż leczyć! Pragnienie zaspokajajmy za
pomocą wody!